Miniony weekend w wykonaniu polskich sportowców był czymś wręcz niemożliwym. Sukces gonił sukces i kibic, który chciał nadążyć za wszystkimi wyczynami naszych reprezentantów mógł mieć niemały problem. Znakomicie wypadli koszykarze i siatkarze, a wszystkiego dopełnił kapitalny występ Igi Świątek w finale US Open. Można było się pogubić, więc uporządkujmy sobie osiągnięcia naszych rodaków.
Triumf Igi Świątek w US Open
W sobotni wieczór nie tylko oczy fanów tenisa były zwrócone ku nowojorskim kortom. Nawet ci, którzy na co dzień tenisem niespecjalnie się interesują byli ciekawi czy Iga Świątek zwycięży w kolejnym turnieju Wielkiego Szlema. Polka stanęła naprzeciw reprezentantki Tunezji – Ons Jabeur, która była jej ostatnią przeszkodą w finale US Open. Obie zawodniczki prezentowały się bezbłędnie w Nowym Jorku i to między nimi miały rozstrzygnąć się losy tytułu mistrzowskiego.
W mecz lepiej weszła Świątek, która zepchnęła rywalkę do defensywy i wyraźnie dyktowała warunki gry. Jabeur ze złości kilkukrotnie cisnęła swoją rakietą w kort, pokazując swoją bezsilność. Tunezyjka była w stanie wygrać tylko dwa gemy i pierwszy set Iga wygrała w stosunku 6:2. Mogło się wtedy wydawać, że będzie to krótki pojedynek i polska tenisistka szybko go zakończy. Nic bardziej mylnego. W drugim secie Jabeur wyglądała już znacznie lepiej i sprawiła mnóstwo problemów Idze Świątek, choć nie od początku.
Nasza tenisistka prowadziła już 3:0 i wtedy nastąpiło przebudzenie Jabeur. Ciekawe zagrania i dobra dyspozycja fizyczna pozwoliła jej zniwelować różnicę, a nawet przejąć momentami inicjatywę. 21-latka z Raszyna zauważalnie oddała pole do popisu swojej przeciwniczce, z czego ta skrzętnie skorzystała. Jabeur doprowadziła do wyrównania i do rozstrzygnięcia potrzebny był tie break. Tam jednak minimalnie lepsza okazała się być Iga Świątek, która wygrała go 7:5 i sięgnęła po swój trzeci wielkoszlemowy tytuł w karierze.
Iga Świątek – Ons Jabeur 2:0 (6:2, 7:6)
Wicemistrzowie świata w siatkówce
Bardzo chcieliśmy trzeciego tytułu mistrzowskiego z rzędu w siatkówce mężczyzn. Kadra Polski w sobotę mierzyła się w półfinale z Brazylijczykami i rywale wysoko zawiesili poprzeczkę. Canarinhos wygrali pierwszego seta, co mocno skomplikowało sprawę złotego medalu. Biało-czerwoni odpowiedzieli jednak w najlepszy możliwy sposób, wygrywając dwa kolejne. Na fali wznoszącej w czwartej partii była ponownie Brazylia, która wyrównała stan meczu i tu również była potrzebna dogrywka. W tie breaku też mocno wyrównanie, ale ostatecznie to Polacy przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę i zapewnili sobie awans do wielkiego finału.
Polska – Brazylia 3:2 (23:25, 25:18, 25:20, 21:25, 15:12)
W drugim półfinale bez problemu zwyciężyli Włosi, którzy pokonali Słoweńców 3:0. To z reprezentacją Italii przyszło nam się zmierzyć w boju o złoto w niedzielny wieczór. Od początku było widać, że nie będzie to łatwe spotkanie. Świetna gra w obronie Włochów i nasze indywidualne błędy spowodowały przewagę naszych rywali. W końcówce pierwszego seta role się jednak odwróciły i Polacy wrócili do gry w wielkim stylu. Wygrali 25:22 i początek drugiej partii mógł nas napawać optymizmem.
Z minuty na minutę Włosi grali jednak coraz lepiej, a nasi siatkarze coraz częściej się mylili. Ten trend utrzymał się już do końca spotkania, co poskutkowało trzema przegranymi setami, kolejno do 21, 18 i 20. Na chłodno można jednak ocenić, że po prostu Włochy były tego dnia poza naszym zasięgiem. To oni sięgnęli po tytuł mistrzów świata, a my musimy zadowolić się wicemistrzostwem. Bez wątpienia jest to wielkie osiągnięcie i możemy być z niego dumni. To wielka rzecz, a niedosyt po meczu tej rangi tylko pokazuje, jak wysoki poziom osiągnęła polska siatkówka w ostatniej dekadzie.
Polska – Włochy 1:3 (25:22, 21:25, 18:25, 20:25)
Historyczny Eurobasket
Jak już wspomnieliśmy, ten weekend owocował w świetne występy naszych reprezentantów. Podtrzymali to nasi koszykarze, którzy są w trakcie najlepszego Eurobasketu od lat. W 1. kolejce pokonali Czechów w Pradze i to 15 punktami, co zwiastowało dobry początek turnieju. Dzień później czekał ich jednak zimny prysznic, bo przegranej 30 punktami z Finlandią nie da się inaczej nazwać. Polacy odbili się jednak i ograli kolejno Izrael oraz Holandię, co zapewniło im awans do kolejnej rundy i nawet porażka z Serbią w ostatniej kolejce nie mogła tego zmienić.
Na parkiecie w Berlinie przyszło im się zmierzyć z Ukrainą w 1/8 finału. Po pierwszej kwarcie nasz zespół prowadził, ale w kolejnej odsłonie role się odwróciły i to Polska musiała gonić wynik. Przewaga Ukraińców długo się utrzymywała i dopiero w końcówce trzeciej kwarty udało nam się odzyskać prowadzenie. Zapowiadała się wyrównana końcówka, a polscy koszykarze zauważalnie złapali wiatr w żagle. Odskoczyli rywalom na większy dystans punktowy i już do końca meczu kontrolowali boiskowe wydarzenia. Warto podkreślić, że nie byliśmy faworytami w tym starciu, więc historyczny awans do ćwierćfinału Eurobasketu po raz pierwszy od 25 lat, smakuje jeszcze lepiej.
Polska – Ukraina 94:86 (24:21, 42:45, 69:67, 94:86)
Niestety w tej chwili nie mamy dostępnych wydarzeń. Sprawdź później! |
Emocjonujący weekend dobiegł końca, podobnie jak US Open i mistrzostwa świata w siatkówce. Wciąż trwa jednak Eurobasket, w którym Polacy wrócą do boju w środę o 20:30. Po dwóch dniach przerwy spotkają się w ćwierćfinale ze Słowenią, która ma świetnego Lukę Doncica w składzie. Tam będziemy jednak totalnym underdogiem i każdy inny rezultat niż wysokie zwycięstwo Słoweńców będzie rozpatrywane w kategoriach niespodzianki. Niemniej zachęcamy do oglądania i kibicowania naszym. Po takim weekendzie właściwie wszystko jest możliwe.