Każda edycja LM niesie za sobą ogromne emocje, a w bieżącym sezonie w grze zostały już tylko najlepsze drużyny z Europy. Po wielu tygodniach zmagań przed nami jeszcze trzy spotkania: dwa mecze półfinałowe i wielki finał. Jak przebiegł i jakimi rezultatami zakończył się ostatni z etapów? Czego jeszcze możemy się spodziewać w bieżącej edycji Ligi Mistrzów? I najważniejsze – kiedy odbędą się półfinały LM 2021/2022?
Tak skończyły się ćwierćfinały LM: wyniki
Minione już ćwierćfinały LM odbyły się w formule dwumeczów. Zmierzyły się w nich następujące drużyny:
- Manchester City – Atletico Madryt,
- SL Benfica – Liverpool,
- Villarreal – Bayern Monachium,
- Chelsea – Real Madryt.
Każda para rozegrała ze sobą po dwa spotkania: na własnym stadionie oraz u przeciwnika. Na osiem meczów, aż trzy z nich zakończyły się remisami. W rewanżach oglądaliśmy tylko jedną dogrywk, a sędziowie nie szczędzili żółtych kartek. Zagrożony wykluczeniem z następnego meczu rozgrywek został jedynie Felipe (Atletico Madryt), jednak jego zespół został wyeliminowany z LM przez ekipę Pepa Guardioli. Niespodzianka? Niekoniecznie… Choć i tych nie brakowało.
Przewidywalność kontra zaskoczenia, czyli ćwierćfinały w pigułce
Pierwsze spotkania ćwierćfinałowe odbyły się 5 i 6 kwietnia 2022 r., a rewanże dokładnie tydzień później. W każdy z tych dni rozegrane zostały po dwa mecze. Część z nich przebiegła, wydawać by się mogło, zgodnie z planem, jednak nie zabrakło też niespodzianek. Emocje w każdym z meczów sięgały zenitu. Trudno było zachować obojętność wobec spotkań na tak wysokim poziomie, nawet nie będąc kibicem żadnego ze zmagających się ze sobą zespołów.
Zdecydowanie nie można powiedzieć, żeby któraś z drużyn podeszła lekceważąco do przeciwnika. Każdej zależało na najwyższej stawce, jednak liczba miejsc w półfinałach ograniczona jest do czterech. Jak to w sporcie – ktoś musiał wygrać, a ktoś przegrać. Przyjrzyjmy się pokrótce każdemu z dwumeczów.
Pojedynek mistrzów: Anglia górą
Zmagania LM sezonu 2021/2022 zaczęły się na najwyższym poziomie, bo pojedynkiem aktualnych mistrzów Anglii i Hiszpanii. Nie bez powodu to właśnie w tym dwumeczu padło najmniej goli.
Żaden z trenerów nie zaskoczył wyjściową jedenastką. Ani w pierwszym meczu, który odbył się na Etihad Stadium w Manchesterze i zakończył wynikiem 1 – 0 dla gospodarzy, ani w meczu rewanżowym.
Ten drugi miał miejsce na Wanda Metropolitano w Madrycie. Mimo znacznie większych emocji, w tym także na boisku, po ostatnim gwizdku każdy mógł czuć pewien niedosyt ze względu na bezbramkowy remis. Mimo wyniku walka trwała do ostatnich minut, których doliczonych zostało aż 9, a i tak mecz trwał jeszcze nieco dłużej.
Drużyna Diego Simeone próbowała wszystkiego, by zdobyć bramkę, która doprowadziłaby do dogrywki albo i nawet rzutów karnych. Niestety się to nie udało. Sprawy nie ułatwił fakt, że w wyniku powstałych na boisku zamieszek Felipe otrzymał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. Gdyby to Atletico awansowało do półfinału, mieliby bardzo utrudnione zadanie ze względu na jego nieobecność.
W tym dwumeczu lepszy okazał się mistrz Anglii. Manchester City zapewnił sobie miejsce w kolejnym etapie rozgrywek Ligi Mistrzów 2021/2022, wygrywając w dwumeczu z Atletico Madryt 1 – 0. Strzelcem jedynej bramki był Kevin De Bruyne po idealnie wymierzonym podaniu Phila Fodena.
Portugalia z klasą przeciwko gigantowi
W pierwszy dzień meczowy ćwierćfinałów odbył się także mecz w Lizbonie, w którym SL Benfica zmierzyła się z Liverpoolem. Można by spodziewać się pogromu, bo przecież czym jest jakakolwiek portugalska drużyna przy takiej potędze jak zespół Jurgena Kloppa. Ale czy rzeczywiście tak się stało? Prawdę mówiąc – niekoniecznie. Mimo że to właśnie, zgodnie z przewidywaniami większości, Liverpool awansował do półfinału, nie można odmówić determinacji drużynie z Lizbony.
Przed własną publicznością Benfica specjalnie się nie popisała, chociaż nie można też mówić o miażdżącej porażce, bo spotkanie zakończyło się wynikiem 1 – 3. Liverpool już w pierwszej połowie wypracował sobie przewagę po skutecznych strzałach w wykonaniu Konate i Mane. Ekipa gospodarzy odpowiedziała, strzelając honorową w tym spotkaniu bramkę już kilka chwil po przerwie. Jej wykonawcą był Darwin Nunez, a asystował mu Rafa Silva.
Zdecydowanie jednak niewielu spodziewało się takiego zawzięcia Benfiki w meczu rewanżowym na Anfield. Zespół wyciągnął wnioski po pierwszej porażce i w drugim spotkaniu wywalczyli imponujący remis 3 – 3.
Wynik spotkania otworzył ponownie Ibrahima Konate w 21 minucie, jednak już nieco ponad 10 minut później do wyrównania doprowadził Goncalo Ramos. Mimo utrzymującej się przewagi w dwumeczu Liverpool w drugiej połowie postanowił pokazać klasę i po dwóch trafieniach Firmino ponowili wynik z Lizbony. Na tym jednak mecz się nie skończył. Benfica nie zamierzała odpuścić. W ciągu ostatnich 20 minut miała miejsce dwukrotna weryfikacja przez VAR w wyniku której zostały przyznane dwie bramki dla drużyny prowadzonej przez Verissimo. Na swoim koncie zapisali je Yaremchuk oraz Nunez.
Dwumecz zakończył się rezultatem 6 – 4 dla zespołu Jurgena Kloppa i to on wystąpi w półfinale. Mimo wszystko Benfice należą się wielkie brawa za walkę.
Lewandowski do domu
Nikt się chyba nie sprzeciwi, że to właśnie dwumecz pomiędzy Villarrealem a Bayernem Monachium był największym zaskoczeniem tego etapu zmagań LM. Pierwsze spotkanie odbyło się w Hiszpanii i na tym etapie porażka drużyny Nagelsmanna po straconej już w 8 minucie bramce (A. Danjuma) nie była jeszcze końcem świata. Villarreal jeszcze przed przerwą prawie wypracował sobie większą przewagę, jednak bramka została anulowana po interwencji wozu VAR. Bayern jednak nadal miał szansę na pokazanie klasy w rewanżu na Allianz Arenie.
Tak się jednak nie stało. Wynik drugiego spotkania między tymi zespołami otworzył dopiero w 52 minucie Robert Lewandowski. I kiedy wszystkie znaki na niebie i ziemi zapowiadały dogrywkę, dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry piłkę do bramki Neuera wpakował ten, który ledwo co pojawił się na murawie – Samuel Chukwueze. Na ten niespodziewany zwrot akcji gospodarzom na nieszczęście naszego reprezentacyjnego kapitana nie udało się już zareagować.
Bukmacherzy i kibice Villarrealu to zapewne dwie grupy osób najbardziej zadowolone z tego rezultatu. Zwycięzca Ligi Europy w ubiegłym sezonie wyeliminował trzykrotnego triumfatora Ligi Mistrzów – Bayern Monachium. Dwumecz zakończył się wynikiem 2 – 1 dla drużyny z Hiszpanii.
Rozpad Chelsea na ostatniej prostej
Na ostatni rzut pozostało starcie Królewskich z borykającymi się aktualnie z licznymi problemami, ubiegłorocznymi zwycięzcami Ligi Mistrzów. To, czego najmniej się spodziewaliśmy po tym dwumeczu to tak duża liczba bramek. Aczkolwiek ten element zdecydowanie uatrakcyjnił widowisko.
Pierwszy mecz odbył się na Stamford Bridge i to goście zakończyli go zwycięsko, z przewagą dwóch goli. Karim Benzema ustrzelił hat-tricka, z czego pierwsze dwie bramki zdobył w pierwszej połowie, i to w ciągu pięciu minut. Jeszcze przed przerwą Courtois nie zdołał obronić świetnego strzału Kaia Havertza i do szatni piłkarze schodzili z wynikiem 1 – 2.
Ale nie był to koniec atrakcji w tym meczu. Zaraz po ponownym wyjściu na murawę, Benzema wykorzystał moment nieuwagi i po raz trzeci wpakował piłkę do bramki Mendy’ego.
Jako że rewanż odbywał się w Madrycie, wydawało się, że już nic nie stanie Realowi na drodze do półfinału. A jednak. To właśnie Królewscy musieli walczyć do ostatnich minut, włącznie z jedyną dogrywką ćwierćfinałów, o miejsce w kolejnym etapie rozgrywek. Do 75 minuty to Chelsea miała w kieszeni awans, prowadząc na Santiago Bernabeu 3 – 0 po trafieniach Mounta, Rudigera i Wernera. Ancelotti wykonał jednak świetny ruch, wprowadzając na boisko Rodrygo za Casemiro. To właśnie ten zawodnik przy swoim pierwszym w tym meczu kontakcie z piłką skierował ją prosto do bramki. W ciągu ostatnich dziesięciu minut regulaminowego czasu gry wynik spotkania nie uległ już zmianie, a to oznaczało tylko jedno – dogrywkę.
Mocno już poobijany lider Królewskich Karim Benzema nie czekał długo na okazję. Jeszcze w jej pierwszej połowie zdobył bramkę na 2 – 3. Dzięki niej w dwumeczu Real wygrywał 5 – 4 i gwarantowało im to grę w półfinale. Nic więcej żadnej z drużyn nie udało się już w tym spotkaniu wyegzekwować. Drużyna Ancelottiego wyeliminowała podopiecznych Tuchela.
Jak potoczą się półfinały? Analiza
W bieżącym sezonie Ligi Mistrzów 2021/2022 pozostały już tylko cztery zespoły. Na tym etapie również zmierzą się one ze sobą dwukrotnie. Zgodnie z drabinką czekają nas następujące pojedynki:
- Manchester City – Real Madryt,
- Liverpool – Villarreal.
Sytuacja jest interesująca, bo pozostały dwie drużyny z La Liga i dwie z Premier League. Czeka nas angielski finał? Hiszpański? A może mieszany? W rzeczywistości na tym etapie można spodziewać się wszystkiego i żadne przewidywania na nic się tu nie zdadzą… ale sprawdźmy, co uważają bukmacherzy o pierwszych półfinałach:
W teorii na ten moment najsłabszym ogniwem jest Villarreal, chociaż po wyeliminowaniu Bayernu Monachium i Juventusu nie powinniśmy im niczego ujmować. Ubiegłoroczni zwycięzcy Ligi Europy pokazali, że na wiele ich stać. Naszym zdaniem jednak taka potęga jak Liverpool, o ile nie potraktują drużyny z Hiszpanii lekceważąco, powinna sobie poradzić.
Manchester City będzie zdecydowanie groźnym przeciwnikiem dla piłkarzy z Madrytu. Dużo zależy od tego, jak bardzo przeciążeni są Królewscy i czy wszyscy wrócą do pełni sił przed półfinałem. Kilku musiało opuścić boisko w meczu przeciwko Chelsea ze względu na kontuzje. Mecze te będą trudne również dlatego, że zarówno drużyna Guardioli, jak i Ancelottiego nadal walczą o mistrzostwa swoich krajów.
Mając na uwadze różne czynniki, my na ten moment przewidujemy jednak angielski finał, w którym zmierzą się Manchester City z Liverpoolem. Na pewno byłoby to widowisko na najwyższym poziomie. Trochę czasu jednak jeszcze jest i wiele może się wydarzyć, w sporcie niczego nie można być pewnym.
Sprawdź, kiedy oglądać półfinały LM 2021/2022!
Emocje po ćwierćfinałach bieżącego sezonu LM jeszcze nie opadły, a już cztery pozostałe drużyny mogą myśleć o kolejnym etapie rozgrywek. Nie mają za wiele czasu na wytchnienie. Pierwsze mecze półfinałowe odbędą się już za dwa tygodnie: 26 i 27 kwietnia. Rewanże standardowo tylko tydzień później, czyli 3 i 4 maja. Zgodnie z aktualnym harmonogramem oba spotkania najpierw odbędą się w Anglii, a rewanże w Hiszpanii. My już nie możemy doczekać się tych emocji!